Thursday, September 1, 2011

Too late

Jego słowa przerwały monotonię stukotu kół pociągu. Miał wrażenie, że ingeruje w jakąś świętą ciszę, która wydawała mu się pęcznieć między nimi. To on stwarzał tę ciszę, doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dla niej wszystko było zwyczajne.
- Mam nadzieję, że Rafał dostatecznie często mówi ci jak bardzo jesteś piękna – powiedział, żałując swoich słów zanim jeszcze je wypowiedział.
Odwróciła wzrok od okna i spojrzała na niego.
- Tak i zawsze kłamie – odpowiedziała uśmiechając się i spoglądając na mężczyznę śpiącego z głową na jej kolanach. Pogłaskała go czule po włosach.

Zabolał go ten widok. Wiedział, że nie ma do tego prawa, ale był zupełnie bezbronny wobec dziwnej goryczy, która wzbierała mu w ustach. Przełknął ślinę próbując pozbyć się uczucia niesmaku. Wystarczająco często walił głową w mur kliszowych wiekopomnych sentencji, wśród których znajdowała się i ta, że najbardziej pragniemy tego, czego nie możemy mieć. Nie mógł nic poradzić na to, że stał się banalny i nie umiał z tym walczyć. Czy może nie chciał?
Podniósł wzrok i zaczął wpatrywać się w czarny futerał, na półce nad jego głową, podczas gdy ona rzuciwszy mu ukradkowe spojrzenie za wszelką cenę starała się nie wierzyć w to, co nie mogło być już bardziej oczywiste.

0 comments:

Post a Comment