Sunday, February 19, 2012

Cherry blondes

No dobrze, nie mógł zrozumieć jej zamiłowania do sushi, ale poza tym przecież nic ich nie dzieliło. Jakby byli stworzeni z tego samego materiału. Zgadywali swoje myśli, a to chyba dobrze.
- Staliśmy się przewidywalni – powiedziała, kiedy wrócił z jedzeniem na wynos z jej ulubionej knajpy, ryzykując życie na śliskim jak diabli roztapiającym się śniegu. Nie zdążył nawet zdjąć kurtki.
Musiała być spakowana już od dawna, bo po prostu wzięła walizkę i wyszła. Tę samą walizkę, z którą się tu wprowadziła, tę samą, która stała koło szafy w sypialni i na którą codziennie rano patrzył tuż po tym jak wyłączał budzik próbując w jej wzorze znaleźć jakąś receptę na potrzebną mu siłę woli, by zwlec się z łóżka i iść do pracy.

Oczywiście, przyjmował wszystkie logiczne argumenty, jakie serwował mu Piotrek i Patryk odmawiający jednocześnie polewania kolejnych shotów wódki.
Znali się krótko i w zasadzie od razu zamieszkali razem. Po pół roku było już po wszystkim. To znowu nie tak długo. Miała muchy w nosie i włosy spalone przez trwałą, twierdzili ponad wszelkimi argumentami, które dawały mu jasno do zrozumienia, że chyba kompletnie nie mają pojęcia, o kim mówią, że w ogóle jej nie znali. Zresztą, co oni wiedzą o bólu trwając w długoletnich szczęśliwych związkach?

- Nie mam już siły – powiedział Patryk stawiając kolejną kreskę na kartce liczącą ilość wypitych już kieliszków wódki. Obstawiał, że do końca miesiąca przekroczy tysiąc. – Argumenty do niego nie przemawiają, próby rozbawienia go też się nie powodzą, siedzi w tym smętnym kącie i rozpacza, nie mogę już na to patrzeć, za chwilę sam zacznę przez niego pić!
- Trzeba dać mu trochę czasu – odpowiedziała Monia wychylając się zza baru by sprawdzić, czy Paweł nadal tam jest. Wpatrywał się w nieszczególnie fascynujący układ kafelków na podłodze. – Z dwojga złego lepiej, że pije tutaj, przynajmniej możemy go pilnować i przez tych kilka godzin wiemy, że nie robi niczego głupiego.
- Powiedz mi – zaczął Patryk – czy ty ją w ogóle lubiłaś, czy to tylko ja i Piotrek mamy o niej marne zdanie?
Monia zacisnęła usta i popatrzyła na niego znacząco.
- Otóż to!
- Najważniejsze, że był z nią szczęśliwy, to, co my o niej myślimy to sprawa drugorzędna. To była pierwsza kobieta, z którą od dłuższego czasu zaczęło mu się układać, wiesz przecież jak bardzo był wcześniej samotny…
- Bardziej niż teraz?
Westchnęli oboje.
- Nie każdy ma tyle szczęścia, co ty…
- No właśnie, może ty z nim pogadasz, bo ja przestałem być wiarygodny.
Monia spojrzała na niego spod uniesionych wysoko brwi.
- Litości, myślisz, że ktoś, kto nigdy nie był w stanie ułożyć sobie z nikim życia będzie bardziej wiarygodny? Poza tym to znów skończy się tym, że będzie mnie odpytywał z tego, czego pragną kobiety i czemu nie jego…

9 comments:

  1. fakt, że z nikim nie ułożyłaś sobie życia faktycznie dyskryminuje w kwestii udzielania rad... doszłam do tego samego wniosku, gdy pomyślałam, że muszę przyjaciółce powiedzieć, żeby nie hajtała się z tym niewłaściwym, ale potem pomyślałam sobie - kim ja jestem, żeby rad udzielać.
    sushi jest super.

    ReplyDelete
  2. Nie, nie, nie, ja jestem w radach doskonała i w ogóle mam 6 z teorii związków. Gorzej z praktyką w moim wykonaniu.
    Tutaj to taka licentia poetica :)
    A sushi mnie jakoś nie urzeka, może to się jeszcze zmieni!

    ReplyDelete
  3. Pójdź ze mną na sushi, Monia, to Ci się zmieni na 100% :3

    ReplyDelete
    Replies
    1. PS. W ogóle to SZOK - komentujesz!

      Delete
    2. A czemu nie, mimo ogólnej kaszany okazało się, że ten miesiąc mam na plus i dużo nad krechą :) Więc przyjedź do Warszawy i zabiorę Cię na dobry susz :)

      Ahaha, no. Szok :D

      Delete
    3. Hahahaha, no ładnie! Miał być żart a teraz wyszło, że jestem małym wyłudzaczem :D

      W ogóle to "Czarny kajet" brzmi tak złowieszczo, trochę wiesz jak podręcznik do Czarnej magii ;)

      Delete
    4. Czarny kajet, bo mój kapownik jest czarny (i z wężową naklejką. Czarny Wężownik? XD), s nazwanie bloga "czarny kapownik" byłoby już chyba przegięciem :D

      Delete
    5. Wężownik brzmi nieźle :D
      Ale niech będzie i "kajet" w końcu lubię to słowo!

      Delete